Bob Budowniczy jest sam. RECENZJA Zagroda z Kaczuszką Teifoc

Jeśli szukasz skrótowej recenzji, zapraszam na sam dół wpisu!
Chcesz być na bieżąco? Zapraszam na stronę TULIthlini na facebooku.

Jeszcze nigdy nie zabierałam się tak długo za napisanie recenzji… Wybaczcie. Kiedy kupowałam zestaw zagroda z kaczuszką marki Teifoc, miałam co do tej zabawki jak najlepsze przeczucia. Produkty z tej serii bardzo wyróżniają się na tle innych zabawek konstrukcyjnych, bo nie są wykonane z plastiku ani metalu, a z najprawdziwszej ceramiki, a więc zabawa nimi powinna najwierniej odwzorowywać stawianie rzeczywistych budynków z cegły. Czy faktycznie tak jest?

Zagroda z Kaczuszką Materiały Producenta
Źródło: Materiały producenta.

Zacznijmy od tego, że zabawki Teifoc to zabawki, które zdobyły kilka nagród i bardzo się tymi nagrodami chwalą. Zakupione przeze mnie pudełeczko informuje o dwóch: głównej nagrodzie w konkursie „Świat przyjazny dziecku” 2010 oraz złotym medalu targów „Games & Toys” 2009. Bez względu na to czy zabawkę uważamy za dobrą, czy też nie, zawsze warto przyjrzeć się wszelkim laurom, jakimi została przybrana, ponieważ z konkursami (nie tylko w branży zabawkarskiej) bardzo różnie bywa.

Zagroda z Kaczuszką Opakowanie 1

Konkurs „Świat przyjazny dziecku” jest (a raczej był) organizowany przez Komitet Ochrony Praw Dziecka, który jest organizacją pożytku publicznego. Na oficjalnej stronie internetowej KOPD znajdziemy informację, że Celem Konkursu jest nagradzanie najlepszych na rynku produktów dla dzieci w wieku do 15 lat, a także miejsc i portali internetowych przyjaznych dzieciomKonkurs ma pomagać rodzicom i opiekunom w wyborze zabawek, książek, miejsc i usług, które mają pozytywny wpływ na rozwój poznawczy, społeczny, emocjonalny i wrażliwość estetyczną dziecka. Wyróżnione produkty, miejsca, usługi nabywają prawo do posługiwania się oznaczeniem „Świat przyjazny dziecku”, które dla wielu osób stało się znakiem drogowym na mapie nowych produktów i usług dla najmłodszych. Co istotne, pojawia się ostatnio sporo inicjatyw ze strony firm komercyjnych, wzorowanych na naszej. To, co odróżnia Świat przyjazny dziecku, to przede wszystkim Kapituła – złożona ze specjalistów. Konkurs jest także najdłużej działającą inicjatywą tego typu a jedyną, zorganizowaną przez organizację pożytku publicznego. Ma cel nie tylko edukacyjny – ale i pomocowy. Środki finansowe, przekazywane przez firmy, są istotnym wkładem w działalność KOPD i skuteczną pomoc naszym podopiecznym. Produkty zaś zgłaszane do konkursu, są przekazywane podopiecznym KOPD. Ostatni wpis na temat konkursu pochodzi z 2015 roku, kiedy to był on organizowany po raz piętnasty. Szukałam informacji na temat kolejnych edycji, wszystko wskazuje jednak na to, że po prostu się nie odbyły. Niemniej nagrodę przyznaną w tym konkursie traktuję poważnie.

Zagroda z Kaczuszką Opakowanie 4

Nieco większy kłopot sprawiło mi wyłuskanie informacji na temat medali przyznawanych na targach „Games & Toys” w Łodzi, bo targi te niestety po raz ostatni odbyły się w 2011 roku, natomiast w 2012 i 2013 roku zostały odwołane ze względu na zbyt małe zainteresowanie ze strony wystawców. Ciekawskich odsyłam tutaj. Ze szczątkowych, rozrzuconych po sieci informacji nie udało mi się sklecić żadnej sensownej i dokładnej opowieści o tym przez kogo, jak i dlaczego były przyznawane medale na tych targach. Z tego też powodu wspomnianej nagrody nie przekreślam jako wartościowej wskazówki, ale podchodzę do niej z rezerwą.

Zagroda z Kaczuszką Opakowanie 6

 Nagrody nagrodami. Mogą być, może ich nie być, a co z samą zabawką? Recenzowany zestaw kupimy za około 25 złotych. Wszystkie elementy zapakowane są w spore (+/- 9cm wysokości i 14cm szerokości) tekturowe pudełko, które otworzymy, kiedy przetniemy okrągłą, pieczętującą je naklejkę. W skład zestawu wchodzą: malutka kielnia, worek z zaprawą, plastikowa miseczka, cegiełki, tekturka mająca służyć za fundament budowli oraz  pisemna instrukcja w języku polskim i graficzna instrukcja w kilku innych językach.

Cegiełki są miłe w dotyku, wykonane precyzyjnie. W końcu jak zapewnia na opakowaniu producent, zabawka została wyprodukowana w Niemczech, a więc można się było takiej właśnie jakości spodziewać.

Jeśli chodzi o zaprawę – jest jej naprawdę bardzo, bardzo dużo. Nawet bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dużo. W porównaniu do tego, ile trzeba jej zużyć na jednorazową zabawę (uwaga! spoilery!) producent wrzucił do opakowania ilość wystarczającą na (tak na oko) co najmniej dwadzieścia, trzydzieści seansów budowlanych. Z czego jest zrobiona? Informacji o tym nigdzie nie ma, ale najprawdopodobniej to oczyszczony piasek wymieszany z mączką kukurydzianą albo skrobią (tak właśnie pachnie, zwłaszcza po rozrobieniu).

Zaprawa jest mocno gruboziarnista. W każdym razie takie sprawia wrażenie w porównaniu do malutkich cegiełek. Kiedy rozrobiłam ją w miseczce, zaskoczyła mnie jej „piaskowatość”. Przyglądając się zdjęciom poglądowym, nabywca spodziewałby się raczej czegoś w rodzaju cementu, jednolitej, kleistej masy. Niemniej ważne jest to czy zaprawa spełnia swoją rolę. Ta dodana do zestawu – jak najbardziej.

Sądziłam, że jako dorosła osoba (zabawka jest przeznaczona dla dzieci od 6 roku życia) raz-dwa wzniosę szykowną zagrodę dla mojej ceramicznej kaczuszki. Nic bardziej mylnego. Aby prawidłowo wykonać budynek, trzeba się nagłowić i napracować. Podążanie za instrukcją nie jest proste, ale nie dlatego, że jest ona źle przygotowana. Wręcz przeciwnie, bardzo dobrze wszystko na niej widać. Cegiełki jednak to nie klocki LEGO, które idealnie do siebie pasują – w końcu należy umieścić pomiędzy nimi odpowiednią ilość spoiwa.

Zadanie to wymaga koncentracji i pomyślunku. Zaprawę trzeba umiejętnie rozprowadzać i zbierać jej nadmiar. Pamiętać o tym, żeby pokryć nią odpowiednie brzegi cegiełek. Zajmuje to sporo czasu. Na szczęście zaprawa, od której zależy nasz sukces, nie tylko dobrze mocuje ze sobą elementy, ale też długo trzyma wilgoć, a więc nie trzeba co chwila przerywać budowania, żeby ją ożywiać.

Gotową zagródką można się pobawić, kiedy nieco przeschnie, a gdyby to nie sprawiało frajdy, można też szybko przystąpić do ponownego budowania. Wystarczy odlepić konstrukcję od tekturki i zanurzyć ją (najlepiej w ciepłej) wodzie. Zaprawa wypłucze się spomiędzy cegiełek i są one gotowe do użycia.

Do jakości zabawki nie mam uwag. Jest dokładnie taka, jak być powinna. Jeśli kogoś nie satysfakcjonuje ilość elementów, może kupić bardziej obszerny zestaw, bo hiszpańska (sic!) firma Terracuita Teifoc oferuje również takie z ponad setką cegiełek.

Do samej zabawki jak i całej serii mam tylko jedno „ale”. I nie jest to „ale” złośliwe, tylko refleksyjne. Chociaż zabawka jest porządnie wykonana, bezpieczna, naturalna i alternatywna, chociaż zdobyła kilka nagród i budzi zainteresowanie ze względu na swoją odmienność, z całą pewnością nie jest to zabawka dla każdego dzieciaczka.

Taki prezent można podsunąć malcowi zainteresowanemu modelarstwem, plastyką, budowaniem. Cierpliwemu, lubiącemu jednocześnie analizować i wykonywać praktyczne zajęcie. Być może, ale tylko być może byłaby ta zabawka w stanie wyciszyć przyszłego sportowca czy tancerza. Osobiście wątpię. Oczywiście jak prawie wszystkim, tak i cegiełką da się rzucić, co więcej jest mała, więc można ją schować do kieszonki. Jest jednak wiele innych zabawek, którymi rzuca się lepiej (jestem pewna, że funkcję rzuconej cegiełki mógłby przejąć zwykły ogrodowy kamień) i które lepiej przechowuje się w kieszonce.

Także zagroda z kaczuszką Teifoc to bardzo dobra zabawka, ale ze względu na swój charakter przypadnie do gustu tylko części dzieci.

Nazwa: Zagroda z Kaczuszką (TEI 1001)
Producent: Terracuita Teifoc
Wiek: 6+
Cena: Około 25zł
Opakowanie: Pudełko
Dominujący materiał: Ceramika
Baterie: Nie
Efekty dźwiękowe: Nie
Efekty świetlne: Nie

Zalety:
+ jakość wykonania
+ zabawka naturalna
+ duża ilość spełniającej swoją rolę zaprawy
+ możliwość wielokrotnego budowania
+ prawdziwe, miniaturowe cegiełki
+ czytelna instrukcja

Wady:
– zabawka ciesząca tylko część dzieci
– trudności w przechowywaniu całego zestawu

Ocena końcowa: Wyjątkowo nie może to być ocena postawiona w skali od 1 do 10, ponieważ byłoby to nieuczciwe względem zabawki. Dla konkretnych dzieciaczków będzie to zdecydowane 10/10, ale pozostałym zestaw może się wydawać zbyt wymagający lub po prostu nudny. Nie jest to zabawka uniwersalna, która ucieszy każdego.

Facebook Comments
Opublikowano Konstrukcyjne, Kreatywne, Recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Skomentuj

Stara guma w nowych majtkach… RECENZJA Disney Tsum Tsum Zestaw 2 Figurek

Jeśli szukasz skrótowej recenzji, zapraszam na sam dół wpisu!
Chcesz być na bieżąco? Zapraszam na stronę TULIthlini na facebooku.

Disney… Wielka, buzująca, rozgrzana jak ul korporacja. Ilość firm, którym Disney udzielił licencji na wykorzystywanie wizerunku swoich postaci jest przeogromna. Wraz z każdym nowym filmem animowanym rynek zalewa grad związanych z nim produktów. Od pluszaków, poprzez pudełka śniadaniowe, przybory szkolne, gry, puzzle oraz naklejki, figurki i pościele, aż do kilograma ziemniaków sałatkowych (z „Krainy Lodu”). To zrozumiałe, że przy tak dużej ilości zewnętrznych producentów wykorzystujących jedynie pewne wizerunki oraz motywy, trudno jest zachować nadzór nad jakością każdego przedmiotu, który jest na bazie takiej umowy wytwarzany.

Ith! Mówisz tak, jakbyś zaraz miała się do czegoś przyczepić! – jeśli tak pomyślałaś czy pomyślałeś, możesz sobie przybić piąteczkę, bo serii Tsum Tsum nie sposób mierzyć taką samą miarą, jaką mierzę zazwyczaj produkty licencyjne Disneya. Oto dlaczego!

tsum-tsum-producent
Źródło: Materiały producenta.

Numer 1 ~ Design

Disney Tsum Tsum to seria zabawek o bardzo charakterystycznym designie. Pastylkowate figurki kilkudziesięciu znanych postaci oprócz ujednoliconego kształtu wyróżnia syntetyczna, maksymalnie uproszczona forma. Nawet najbardziej skomplikowani w swoim wyglądzie bohaterowie, są sprowadzeni do eleganckiego minimalizmu. To właśnie design zwrócił moją uwagę. To właśnie on sugeruje, że mamy tu do czynienia z czymś więcej niż zwykłą licencją. Producent zabawek dokonał drastycznej ingerencji, niemal redefinicji wyglądu znanych wszystkim postaci.

Numer 2 ~ Gra

Tsum Tsum to również gra na urządzenia mobilne (oczywiście Windows Phone został tu pominięty wielce wymownym milczeniem). Pobrałam i zagrałam. Gra ma bardzo prostą mechanikę. Wystarczy połączyć pociągnięciem palca trzy lub więcej identycznych postaci Tsum Tsum, by te zniknęły i naliczyły nam punkty. Widać, że jest to gra stworzona pod dzieci i to nawet te najmłodsze. Na ekranie dużo się dzieje, a w tle cały czas dźwięczy wesoła muzyka. Wystarczą dwie sekundy zawahania i już otrzymujemy podpowiedź. A co najbardziej charakterystyczne – tu po prostu nie da się przegrać. Nawet gdybyśmy nie robili nic, gra naliczy nam bonusowe punkty po upływie czasu. I w ten sposób nawet najmniej sprytne dziecko, będzie nabijało kolejne levele w poczuciu, że bardzo dobrze mu idzie…

Numer 3 ~ Licencja Licencji

Kiedy Disney udziela licencji producentowi pudełek śniadaniowych, na pudełkach tych zostają nadrukowane powtarzające się wszędzie indziej grafiki z mniejszymi i większymi modyfikacjami. W przypadku Tsum Tsum sprawa jest nieco bardziej zawiła, ponieważ na pudełka, zeszyty, puzzle i tak dalej, trafiają grafiki z Tsum Tsum, a więc ze zmodyfikowanymi postaciami Disneya oraz logiem samego Tsum Tsum. Mamy tu więc do czynienia z czymś, co z zewnątrz wygląda jak licencja produktu, który… sam jest na licencji?

Numer 4 ~ Kraj Kwitnącej Wiśni

W różnego rodzaju materiałach promocyjnych, na które się natknęłam, Tsum Tsum reklamowane są jako bardzo popularne w Japonii. Tsum to po japońsku „stos”. Na stronie producenta można sobie nawet pobrać plik z wzorem elementów sushi, w które po ich wcześniejszym wydrukowaniu możemy zawinąć nasze Tsum Tsum. A Japonia, wiadomo – prosperujący, wysoko rozwinięty kraj, oferujący produkty wysokiej jakości, wykonane precyzyjnie jak pod mikroskopem.

Póki co, tyle informacji nam wystarczy. Nie chciałabym zdradzać wszystkich sekretów na raz. Skupmy się na samej zabawce.

tsum-tsum-1

Małe figurki Tsum Tsum są obecnie dostępne w Polsce w kilku wariantach – pakowane po jednej, dwóch, czterech lub pięciu sztukach (jest jeszcze domek Tsum Tsum, ale to już inna historia). Wszystkich figurek jest 50, a cała trudność w zebraniu pełnej kolekcji polega na tym, że:

  1. Każda z figurek ma przypisany jeden z 3 stopni rzadkości występowania (dowiadujemy się tego z ulotki dołączonej do opakowania, możemy też znaleźć tę informację w internecie). Są więc figurki normal (normalne), rare (rzadkie) oraz ultra rare (ultra rzadkie).
  2. Rzadkie i ultra rzadkie figurki mamy szansę zdobyć jedynie w zestawach z dwoma i więcej Tsum Tsumami. Każdy zestaw z więcej niż jednym Tsum Tsumem posiada bowiem figurkę-niespodziankę, która może się okazać jedną z tych rzadkich.

Recenzowany przeze mnie zestaw dwóch figurek Tsum Tsum kosztował 25 złotych. Najtaniej można je znaleźć za 20 złotych, co oznacza, że najniższa cena za figurkę wynosi 10 złotych. Przy pomyślnych wiatrach i niebywałym szczęściu zdobycie całej kolekcji Tsum Tsumów będzie nas kosztowało pół tysiąca złotych.

tsum-tsum-2

Zestaw zapakowany jest w typowy blister. Odrywamy papier od plastiku i już możemy się cieszyć naszą nową zabawką. Wewnątrz znajduje się figurka, która była już widoczna w opakowaniu oraz ta, która przez cały czas pozostawała ukryta przed naszym wzrokiem. No i ulotka kolekcjonerska, na której został opisany stopień rzadkości poszczególnych Tsum Tsumów oraz zostało wyznaczone miejsce do zaznaczania, które Tsum Tsumy mamy, a których nie.

tsum-tsum-3

Zanim zdradzę jakiż to bohater towarzyszył przez cały ten czas mojej Marie, chwila przerwy na rozmyślania nad sensem tworzenia zabawek w stylu „tajemniczych saszetek”, w których nie do końca wiadomo, co się znajduje. Producent chce, żebyśmy wydali na jego produkt jak najwięcej pieniędzy. Tworząc kolekcję, uruchamia nasz instynkt zbieracza. Fakt, że część figurek można zdobyć jedynie w drodze losowania, pobudza w nas z kolei żyłkę hazardzisty. Nawet ja, będąc w stu procentach świadomą podstępu, otwierałam opakowanie z bijącym sercem, przyspieszonym oddechem i nadzieją, że wewnątrz znajdę Bambiego albo Sticha.

Ostatnia sprawa i tyczy się to zwłaszcza dzieci. Producenci nigdy nie przyznają się do tego wprost. Chodzi o to, by w zbieractwo wkręcić nie tylko tę jedną, małą istotkę, której zabawka akurat wpadnie w oko. Nie! Kiedy mała istotka uzna, że rodzice kolejnego Tsum Tsuma już nie kupią, a w kolekcji małej istotki będzie pięć takich samych figurek, zacznie ona naciskać swoich kolegów i koleżanki, żeby również zaczęli kolekcjonowanie. Wtedy będzie się można zacząć wymieniać. A biznes się kręci!

tsum-tsum-4

Tajemniczy Tsum Tsum numer dwa jest ukryty luzem w białym, tłoczonym plastiku. Żadnych dodatkowych folii, żadnych wewnętrznych blisterków. To zbędne. Figurki są wykonane z dosyć miękkiej gumy, nie posiadają wewnątrz żadnego wypełnienia, są pełne i stosunkowo ciężkie, kiedy waży się je w dłoni.

tsum-tsum-5

Jeszcze w drodze do sklepu, układałam w myślach recenzję Tsum Tsum. Tym, co najbardziej mi się nie podobało był fakt, że w reklamach i sponsorowanych materiałach wszyscy zachwycają się tym, że można je ustawiać w stosy. Wybaczcie, że pierwszy raz użyję w swojej recenzji słów tego rodzaju, ale… To głupie!

tsum-tsum-6

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o tym ustawianiu w stosy, pierwszą rzeczą o jakiej pomyślałam, były dzieci z autyzmem, które jak wiadomo często odnajdują spokój i przyjemność w układaniu przedmiotów w rzędy, wieże i tak dalej. Nie widzę żadnej rewelacji w ustawianiu stosu czegokolwiek. Historia dowodzi, że ludzie układali stosy już bardzo, bardzo, bardzo dawno temu (a czasem nawet te stosy podpalali).

tsum-tsum-7

Stos dwóch Tsum Tsumów (przepraszam, że nie pokusiłam się o zakup większego zestawu, ale i tak chciało mi się płakać, kiedy płaciłam…) stoi. Stoi ładnie i stabilnie. Trzeba tylko nieco wyczucia, żeby odpowiednio ustawić jedną figurkę na drugiej. Można je też ustawiać bokiem i na skos, to nie problem. Kilkulatek poćwiczy sobie rączki oraz koordynację oko-ręka.

tsum-tsum-8

Dużą zaletą zabawek jest materiał, z którego zostały wykonane. Gumowe figurki są praktycznie niezniszczalne, upadki im nie groźne i nieważne z jak wysoka spadną, nie robią za wiele hałasu. Ich niewielki rozmiar oraz fakt, że nie posiadają żadnych dodatkowych akcesoriów sprawia, że jak najbardziej nadają się na zabawkę dokieszeniową i to jedną z lepszych, jakie miałam okazję testować.

tsum-tsum-9

W moich planach krytykowałam ostro zachwyt nad możliwością ustawiania Tsum Tsumów w stosy, natomiast wiedziałam (a raczej wydawało mi się, że wiem), co pochwalę. Bo wtedy jeszcze wierzyłam, byłam wręcz przekonana, że figurki są produkowane w Japonii. I tak samo byłam przekonana, że kiedy zobaczę je na żywo, nie będę miała się do czego przyczepić. Że olśni mnie jakość wykonania.

tsum-tsum-10

Czy ktoś wie, jaki jest antonim słowa „olśnić”? Bo nie olśnienie, a coś zupełnie przeciwnego spłynęło na mnie, kiedy nareszcie ujrzałam zabawkę w sklepie. Na początku pomyślałam, że wzięłam do ręki pudełko z wyjątkowo nieudanym egzemplarzem. Ale nie… Przy całym świetnym moim zdaniem designie, figurki są wykonane wyjątkowo brzydko i na odwal się.

Po pierwsze są niechlujnie malowane. To jednak można wybaczyć, bo Tsum Tsumy przecież malutkie (niestety jeśli przejrzymy ogłoszenia internetowe, przekonamy się, że z używanych Tsum Tsumów łatwo schodzi farba). Natomiast paskudne ślady na brzegach figurek? Tego wybaczyć nie można. Gdyby Tsum Tsumy rzeczywiście zgodnie z sugestią produkowano w Japonii, nie zobaczylibyśmy na nich tego rodzaju niedoróbek. Jeśli nie wierzycie to sprawdźcie koniecznie gumki do ścierania japońskiej firmy Iwako. Rozmiar ten sam, materiał podobny (w końcu też guma do jasnej ciasnej!), a precyzja wykonania… uniwersum od tego, co zaprezentowały nam Tsum Tsumy. Do tego cena niska, bo około 5 złotych za sztukę. Polecam.

tsum-tsum-11

Jakiego innego rezultatu należałoby się spodziewać, skoro Tsum Tsumy są tak naprawdę produkowane w Chinach, a sama firma Zuru, czyli producent pochodzi z Nowej Zelandii, natomiast podaje adres do biura w Hong Kongu?

Nie skreślam wcale firm, które tam urzędują. W Hong Kongu prowadzi działalność Dracco – producent kucyków Filly i przywołuję je tutaj nie bez powodu, bo Filly i Tsum Tsum są do siebie zbliżone cenowo. Przy czym Filly są bardzo porządnie wykonane, każda z figurek z serii posiada unikalny, od postaw projektowany wygląd i bardzo dużo osobnych, wymagających właściwego kolorowania czy podklejania elementów. Tsum Tsum to przy nich niemal identyczne gumowe glutki.

tsum-tsum-12

I jakby tu ocenić Tsum Tsum? Designersko są fantastyczne, rzucają się w oko, jest w nich swego rodzaju magnetyzm formy. Dla dzieci fajne, pasują do małych rączek, nie robią hałasu i nie niszczą się (chociaż złazi z nich farba). Można je wsadzić do kieszeni i iść gdziekolwiek nóżki poniosą. Natomiast dla kolekcjonerów porażka, bo nie odnajdą w nich niczego z jakości, której mogliby oczekiwać. Najgorzej jest ze stosunkiem ceny do jakości. 10 złotych za kawałek pomalowanej gumy? To po prostu za drogo. Biorąc pod uwagę ogrom zabawek, które są dostępne na rynku, nie polecałabym raczej niczyjej uwadze Tsum Tsumów. Są sympatyczne, ale chyba bardziej z powodu naszej indoktrynacji Disney’em, niż z powodu swojego faktycznego uroku. Gdyby przedstawiały mniej znane postaci, prawdopodobnie nikt nie zaszczyciłby ich nawet spojrzeniem.

Nazwa: Disney Tsum Tsum Zestaw 2 Figurek
Producent: Zuru
Wiek: 3+
Cena: Około 25zł
Opakowanie: Blister
Dominujący materiał: Guma
Baterie: Nie
Efekty dźwiękowe: Nie
Efekty świetlne: Nie

Zalety:
+ wyróżniający się design
+ trudne do zniszczenia
+ nie robią hałasu nawet przy upadku z dużej wysokości
+ zabawka dokieszeniowa

Wady:
– słaba jakość wykonania
– zdecydowanie zły stosunek jakości do ceny
– farba zdzierająca się z Tsum Tsumów podczas ich użytkowania
– trudność w uzbieraniu wszystkich 50 figurek („ślepe” opakowania)
– fałszywe materiały sponsorowane sugerujące, że zabawki są produkowane w Japonii
– kiepska, nierozwijająca gra na urządzenia mobilne…

Ocena końcowa: 5/10

~ Ithlini

Facebook Comments
Opublikowano Figurki, Recenzje, Tajemnicze Saszetki | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | 2 komentarze

Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz! RECENZJA My Little Pony Equestria Girls Minis Fluttershy

Jeśli szukasz skrótowej recenzji, zapraszam na sam dół wpisu!
Chcesz być na bieżąco? Zapraszam na stronę TULIthlini na facebooku.

Po spektakularnej designerskiej wpadce, jaką zaliczyło Hasbro postanawiając wypuścić na rynek lalki Equestria Girls, nie spodziewałam już się po tej kucykowo-człowieczej fuzji niczego dobrego. Lalki EG były niemal absolutnym zaprzeczeniem estetyki. Krzykliwe, o głowach tak wielkich, że trudno je nazwać niemowlęco urokliwymi, z przykrótkimi rękami, ze zdecydowanie zbyt długimi nogami, zupełnie nie przypominały swoich filmowych odpowiedników.

pony-2pony-1
Źródło: equestriagirls.hasbro.com

A jednak kiedy po raz pierwszy zobaczyłam lalki MLP EQ Minis, widok ten przywrócił mi wiarę w projektowe możliwości Hasbro.

eg-filmŹródło: mlp.wikia.com

Niezależnie od tego czy produkt ten miał być rodzajem pokuty za poprzednie szkaradziejstwa, czy też sposobem na nabicie kabzy jeszcze większą ilością pieniędzy to dobrze, że powstanie Minis miało miejsce w naszej galaktyce. Od zwykłych EQ Minis różnią się niemal wszystkim!

raritytwilight
Źródło: equestriagirls.hasbro.com

Lalka „pozująca” to żaden przełomowy wynalazek, niemniej stwarza zupełnie inne możliwości zabawy niż lalki sztywne lub prawie sztywne. Sukces lub porażka tego rodzaju lalki zależy od tego, jak dobrze został przemyślany, zaprojektowany a następnie wykonany cały układ ruchu. Czy stawy nie chodzą za luźno lub nie stawiają zbyt dużego oporu? Czy ruch na całej długości jest tak samo płynny? Czy raz ustawiona kończyna pozostanie na swoim miejscu? Czy zakres ruchów jest naturalny?

Z pewnością są to pytania, które najbardziej zadręczają producentów lalek typu Dollfie. Lalki te (sprzedawane za grube tysiące) nie są jednak przeznaczone dla dzieci, a dla kolekcjonerów i artystów, którzy nakładają na nie starannie wymodelowane peruki i wykonane z dbałością o szczegóły stroje, aby potem móc nimi cieszyć oczy i robić im zdjęcia.

Czy pytania te choć trochę zajmowały Hasbro, kiedy podjęło ono decyzję o wypuszczeniu na rynek lalek serii Minis? Zobaczmy…

flutter-opakowanie-1

Przedmiotem recenzji jest lalka MLP EQ Minis Fluttershy. Wybór tego konkretnego modelu był zupełnie przypadkowy. Lalka została zapakowana w kolorowy blister przyozdobiony grafiką i kadrami z filmu. Z tyłu opakowania znajdują się różnego rodzaju informacje o zabawce w tym taka, że „pozy wymagają wsparcia ręcznego”. Patrząc na jeszcze tkwiącą w opakowaniu wielkogłową i wielkofryzurową lalkę nie miałam złudzeń, że o ile jej nogi nie zostały wypełnione ołowiem, Fluttershy raczej sama z siebie nigdzie nie postoi, o ile czymś się jej nie podeprze.

flutter-opakowanie-2

Oprócz lalki w opakowaniu znajdują się ulotki. Jedna informacyjno-ostrzegawcza, druga reklamowa, zachęcająca do zakupu innych zabawek z serii i do pobrania aplikacji na komórkę.

flutter-ulotki

Sama lalka została wykonana z dużą precyzją, ma jednolitą, przyjemną kolorystykę oraz powtarzające się umieszczone to tu, to tam, w różnych formach motywy kwiatów i motyli.

flutter-detal

Jak na małą, około 12 centymetrową lalkę, Fluttershy została pomalowana starannie. Farba rzadko wychodzi poza ustalone wyżłobieniami i wybrzuszeniami ramy.

flutter-detal-2

W podeszwach butów znajdują się małe, sześciokątne otwory, znane z innych serii zabawek MLP. Służą one podczepianiu zabawki do różnych lokacji dodawanych do specjalnych, większych zestawów. Dla kogoś, kto nie planuje ich zakupu, są one jednak bezużyteczne.

flutter-detal-3

Włosom lalki należy poświęcić odrobinę osobnej uwagi. Aby uniknąć problemów z malowaniem, a także uczynić zabawkę bezpieczniejszą, włosy wykonano z dwóch części gumowatego, miękkiego plastiku (który nawiasem mówiąc wydziela charakterystyczny, niekoniecznie przyjemny zapach), a następnie doklejono do głowy Fluttershy. Dzięki temu całość ładnie wygląda, a ostre z pozoru krawędzie fryzury są giętkie, miękkie i nie stanowią zagrożenia dla dzieci.

flutter-w-ubraniu-1

Włosy zostały też zaprojektowane w taki sposób, by mimo swojej nienaturalnej objętości, pozostawiać możliwość skierowywania rąk Fluttershy ku górze. Pomiędzy grzywką a resztą fryzury znajduje się wystarczająco dużo miejsca na kończyny.

flutter-w-ubraniu-2

Lalka porusza głową na boki oraz w górę i w dół, jej ręce zginają się w ramionach i łokciach, a nogi w biodrach i kolanach. Wszystkie kończyny poruszają się również w różnym zakresie na boki. Część z tych ruchów jest bardzo naturalna, część dziwaczna jak choćby możliwość obrócenia nogi od kolana w dół o nieograniczone 360 stopni. Jeśli chodzi o płynność, kończyny poruszają się poprawnie, choć nie perfekcyjnie. Do dobrej zabawy taka płynność w zupełności wystarczy.

flutter-w-ubraniu-3

Tym, czego się nie spodziewałam, nie zauważyłam na żadnym zdjęciu ani w żadnej reklamie jest spódniczka Fluttershy. To znaczy… Wiedziałam, że będzie ją miała, ale nie miałam pojęcia, że spódniczkę tą będzie można zdejmować!

Spódniczka trzyma się na pojedynczym, okrągłym zaczepie. Wykonano ją z gumy, jest miękka i można ją wyginać. Łatwo ją zdjąć, nieco trudniej założyć – przeszkadzają w tym włosy Fluttershy. Te same włosy pomagają jednak w utrzymaniu spódniczki na miejscu w przypadku, gdyby ta została źle założona lub rozpięta w ferworze zabawy. Zgubienie spódniczki utrudnia też wyprofilowana talia lalki.

Pozbawiając lalkę spódniczki, automatycznie przebieramy ją w  pewien rodzaj trykotu, stroju do ćwiczeń albo kostiumu kąpielowego w zależności od naszej osobistej interpretacji. Lecz i wówczas Fluttershy sympatycznie się prezentuje. Będąc pozbawioną krępującego ją ubranka może nawet wykonywać szpagat.

flutter-bez

Zabawka jest bardzo zgrzebna. Jej wygląd, możliwości, jakie stwarza, brak dodanych do niej akcesoriów, który to brak zachęca dziecko do twórczego działania – to wszystko zdecydowanie przemawia za jej ewentualnym zakupem. Test na zabawowość, czyli obowiązkowe dręczenie, w tym zrzucanie z wysokości standardowego stołu, nie uszkodziły jej w żaden widoczny sposób.

Rozmiar i waga pozwalają uczynić ją z powodzeniem zabawką dokieszeniową. Dla małego wielbiciela serii My Little Pony jest to zdecydowanie najlepszy wybór spośród wszystkich kucykowych zabawek, z jakimi się dotychczas zetknęłam. Brak rażących wad, dobre wykorzystanie techniki, ujmujący wygląd. Mankament stanowi jedynie cena – około 10-15 złotych wyższa od podstawowych kucyków MLP.

Nazwa: My Little Pony Equestria Girls Minis Fluttershy
Producent: Hasbro
Wiek: 5+
Cena: 35zł
Opakowanie: Blister
Dominujący materiał: Plastik
Baterie: Nie
Efekty dźwiękowe: Nie
Efekty świetlne: Nie

Zalety:
+ wiele ruchomych elementów, możliwość pozowania
+ przemyślany projekt, dobrze dobrane kolory i motywy
+ wysoki stopień podobieństwa do postaci z filmu
+ zdejmowana spódniczka
+ jakość wykonania
+ zabawka dokieszeniowa

Wady:
– spódniczka może się odczepić i zagubić przy bardzo intensywnej zabawie
– zapach wydzielany przez włosy lalki

Ocena końcowa: 9/10

~ Ithlini

Facebook Comments
Opublikowano Figurki, Recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | 1 komentarz