Jeśli szukasz skrótowej recenzji, zapraszam na sam dół wpisu!
Chcesz być na bieżąco? Zapraszam na stronę TULIthlini na facebooku, a także na mojego Instagrama – tulithlini
O ile mnie pamięć nie myli, to nie zdarzyło mi się jeszcze recenzować zabawki od japońskiego producenta. Kto śledzi nie tylko TULIthlini, ale też inne moje strony, prawdopodobnie wie, że do Japonii mam szczególny sentyment. Ten sentyment jednak oznacza również wysokie wymagania…
Zabawki z serii Sylvanian Families (シルバニアファミリ) powstały w 1985 roku w Japonii, a ich produkcją zajmuje się firma Epoch z siedzibą w Tokio, która dystrybuuje je na cały świat, w tym do Polski. Antropomorficzne, plastikowe zwierzątka pokryte delikatnym meszkiem można spotkać w USA pod nazwą Calico Critters. Oprócz odzianych w ludzkie ubranka kotków, piesków czy nawet rudych pand i wyderek, w serii znajdziemy również domki, pojazdy i mebelki oraz bardziej niespotykane elementy wyposażenia, jak choćby zestaw ogrodniczy z pnącymi roślinami.
Źródło: sylvanianfamilies.com/pl
Stylistyką zabawki z serii nawiązują do lat 50′ ubiegłego wieku – nie znajdziemy więc wśród nich miniaturowych smartfonów, tabletów czy elektrycznych hulajnóg ani hooverboardów. Zwierzęce przedstawicielki płci pięknej nosić będą sukienki i spódniczki, panowie zaś spodnie. Zestawy są skonstruowane w taki sposób, aby można je było ze sobą łączyć.
Źródło: sylvanianfamilies.com/pl
Nie zauważyłam, by zabawki Sylvanian Families były obecnie szczególnie mocno reklamowane. Co prawda nie oglądam już programów telewizyjnych przeznaczonych dla dzieci, więc część reklam mi umyka, ale też nie natknęłam się na nie nigdzie w internecie. Ostatni spot promujący SF widziałam jakieś 10 lat temu. Na Netflixie jest dostępnych kilka odcinków z serii „Leśna Rodzina” i to tyle w kwestii widocznej promocji. Osobiście brak agresywnego marketingu skierowanego do dzieci jest czymś, co doceniam, bowiem jestem zdania, że to do dorosłych należy wybór wartościowych zabawek dla swoich milusińskich.
Ceny zwierzaków i zestawów są porównywalne z innymi popularnymi markami, jak My Little Pony czy Littlest Pet Shop, a niektóre można kupić, rzekłabym, niedrogo. Zdecydowanie najdroższe są zestawy całych zwierzęcych rodzinek (od 3 do 5 figurek, w tym 2 dorosłe i od 1 do 3 dziecięcych), które mogą kosztować nawet 130 złotych.
Źródło: sylvanianfamilies.com/pl
Recenzja dotyczy najtańszej figurki, jaką udało mi się znaleźć – małego dziecka białych myszek. Kosztowała mnie 21 złotych. Zamówiłam ją przez internet, więc nie widziałam jej wcześniej na żywo, tylko na zdjęciach. Do wyboru miałam jeszcze kilka innych zwierzaków, a na myszkę zdecydowałam się ze względu na jej kolor. Jeśli robić test brudu, to tylko na białym!
Źródło: sylvanianfamilies-sklep.pl/
Opakowanie zabawki jest skromne. Kartonowe pudełko z plastikową szybką, zalepione taśmą klejącą. Wewnątrz plastikowa forma, trzymająca w miejscu figurkę, buteleczkę oraz kołyskę.
Na pudełku znajdują się podstawowe informacje. Nie jest ono krzykliwe, nie przykuwa uwagi, nie woła o naszą atencję. Po japońskim producencie można się spodziewać minimalizmu.
Z tyłu opakowania znajdziemy informację, że sprowadzaniem zestawów do Europy zajmuje się filia Epoch z siedzibą w Voorschoten w Holandii oraz, że zabawkę wyprodukowano w Chinach. To mnie akurat nie dziwi. Wiele japońskich marek zleca produkcję chińskim podmiotom.
Całe opakowanie można uznać za całkiem przyjazne środowisku. Pudełko jest cienkie, plastik w środku również, a szybkę da się oddzielić od tektury. Wewnątrz znajdziemy wspomnianą już figurkę, buteleczkę, kołyskę oraz katalog Sylvanian Families.
Figurka myszki ma niecałe 5 centymetrów wysokości, kołyska zaś niecałe 6 centymetrów długości. Pierwszą rzeczą, jaką pomyślałam, gdy zobaczyłam cały zestaw w zaplombowanym jeszcze opakowaniu, było: „Chryste! Jakie to jest słodkie!”
Wydaje mi się, że najlepsze nawet zdjęcia nie oddają w pełni tego, jak urokliwa jest ta figurka. Flokowana, z maleńkimi, czarnymi oczkami i przyjacielską minką, od razu sprawiła, że zrobiło mi się ciepło na sercu. Mając w pamięci te wszystkie lalki o olbrzymich głowach, gigantycznych, kolorowych oczach i w pełnym makijażu, poczułam ulgę. Ulgę, iż są jeszcze na świecie zabawki, które mogą się poszczycić łagodną, wzbudzającą opiekuńczość estetyką.
Zanim zagłębię się w szczegółowy opis myszki (a jest tu więcej do opisywania, niż można by się spodziewać), chciałabym poświęcić chwilę dołączonym akcesoriom. Buteleczka została wykonana z przejrzystego, twardego plastiku i muśnięta różową farbką. Natomiast kołyska niesamowicie mnie zaskoczyła. I to pozytywnie!
Przyzwyczajona do serii My Little Pony, nie miałam dużych oczekiwań w stosunku do jakości plastiku przeznaczonego na akcesoria. To zazwyczaj takie bazowe, uginające się pod mocnym naciskiem tworzywo w jednolitym kolorze. Ale nie w tym przypadku. Kołyskę dla myszki wykonano z twardego, niepodatnego na odkształcenia plastiku, którego barwy imitują drewno (on sam natomiast jest gładki, nie posiada żadnych wcięć). Odbieram to jako absolutną rewelację. Jeszcze nigdy w swojej recenzenckiej karierze nie miałam okazji się spotkać z dodatkiem tak wspaniałej jakości.
Figurka myszki jest bardzo miła w dotyku. Osoby, które spotkały się już z flokowanymi zabawkami, wiedzą, o czym piszę. Ubranko wykonano z taniego materiału, którego często używa się w produkcji zabawek, oraz białej koronki. Na uwagę zasługuje fakt, że pomimo swoich nieomal mikroskopijnych rozmiarów, posiada ono nogawki. Co więcej można je zakładać i zdejmować.
Ze zdjęć producenta wywnioskowałam, że rączki zabawki są ruchome i okazało się to prawdą. Uznałam to za fajny akcent. Potem odkryłam jednak, że poruszać da się także głową myszki. I nie mogłam się nadziwić, kiedy okazało się, że jej nóżki… także są ruchome! Biorąc pod uwagę jej niewielkie rozmiary, jak i fakt, że ma ona być zaledwie dodatkiem do większych figurek z serii, naprawdę nie mogłam wyjść z podziwu dla Epoch.
Zabawka bardzo mi się podobała, ale musiałam ją jeszcze przetestować. W tym celu nosiłam ją ze sobą gdzie popadnie przez jakieś dwa miesiące. Wsadzałam ją do torby, do kieszeni, sadzałam przy monitorze i obracałam w palcach. Czy przetrwała?
Po pewnym czasie flokowanie złapało trochę kurzu i brudu. Część byłam w stanie zeskrobać, część pozostała. Ubranko zachowało czystość i nie sfilcowało się. Wszystkie części ruchome są nadal sprawne, nie poluzowały się też. Figurka doznała jednego poważnego uszczerbku – flokowanie na stópkach (a dokładnie na piętach i palcach) wyraźnie się przetarło.
Mimo to małe dziecko białych myszek, zabawka z serii Sylvanian Families, zasługuje moim zdaniem na zaszczytne miejsce w kategorii Ithlini poleca! Jego wspaniały wygląd, dotyk oraz jakość wykonania i mnogość możliwości zabawy są po prostu na najwyższym poziomie.
Myślę, że jeśli ktoś nie wie jeszcze, jakim ciekawym, rozwijającym prezentem mógłby uraczyć dziecko podczas zbliżających się świąt, to oprócz zawsze polecanego przeze mnie LEGO jest to propozycja warta rozpatrzenia.
Nazwa: Sylvanian Families Dziecko Białych Myszek
Producent: Epoch
Wiek: 3+
Cena: 20-26zł
Opakowanie: Pudełko
Dominujący materiał: Plastik
Baterie: Nie
Efekty dźwiękowe: Nie
Efekty świetlne: Nie
Zalety:
+ jakość wykonania figurki i akcesoriów
+ wszystkie kończyny oraz głowa ruchome
+ zdejmowane ubranko
+ śliczna, przyjazna estetyka rozwijająca u dziecka poczucie piękna
+ zabawka dokieszeniowa
Wady:
– flokowanie może się ścierać w niektórych miejscach
– nieco kłopotliwe czyszczenie
Ocena końcowa: 10/10